wtorek, 1 lipca 2014



ROZDZIAŁ 1
Kiedy się obudziłam leżałam w białym obskurnym pomieszczeniu przy mnie ktoś stał i coś mówił ale ja nic nie słyszałam. Zorientowałam się ze to szpital i jak przez mgłę przypominałam sobie co się stało samochód, mama, brat. Strach o nich że coś im jest. Wreszcie usłyszałam głos pielęgniarki
- jesteś w szpitalu- mówi i pochyla się nade mną- ale wyjdziesz z tego
- gdzie mama-wychrypiałam nie poznając własnego głosu
Pielęgniarka patrzyła na mnie ze smutkiem
- leż spokojnie a ja pójdę po doktora-pogłaskała mnie po głowie i odeszła.
  
 Próbowałam wstać ale za każdym razem spadałam na łyżko i te igły w mojej ręce wszystko utrudniały więc się poddałam. Leżałam i modliłam się zęby im nic nie było. Bałam się o nich bo już ras leżałam na tym miejscu i wtedy okazało się że mój tata nie żyje. Więc zamknęłam oczy i się modliłam. Poczułam łzy na policzkach.
Usłyszałam jak drzwi się otwierają, podniosłam głowę w pierwszej chwili myślałam ze to mama i brat ale do pokoju wszedł facet kolo 40-tki pewnie lekarz.
Mężczyzna podszedł do krzesła które stało koło łyżka i osiadł na nim.
-przykro mnie o tym mówić ale twoja mama i brat nie przeżyli- spojrzał się na mnie - przykro mi.
A ja czułam jak coś we mnie pęka. Jak już druga część mego serca pęka
-Nie nie nie to nie prawda- czuje jak łzy lecą po moich polikach jak bul w klatce powiększa się. Widziałam że doktor coś mówi ale ja już go nie słyszałam.

………………………………………………………
Przez tydzień przechodziłam różne badania i chodziłam codziennie do psychologa, kazali przenieść mnie do pomieszczenia w którym leżała dziewczyna o rok młodsza ode mnie bo. Psycholog twierdził ze potrzebuje towarzystwa żeby się otworzyć. I tak jak co dzień szłam na spotkanie z tym staruchem. Stanęłam przy jego gabinecie i odetchnęłam głęboko podnosząc rękę i pukając kiedy usłyszałam proszę weszłam do pomieszczenia.
-dzień dobry – uśmiechnął się do mnie
-dzień dobry- mruknęłam
- proszę usiąść -wskazał fotel na przeciwko siebie- jak tam dzisiaj twoje samopoczucie?
-dobrze – odparłam siadając
-a coś więcej-dopytywał się
-nic
I jak co dzień próbował wydobyć coś więcej i jak co dzień nic nowego się nie dowiedział.
Pod koniec poinformował mnie że za dwa dni przyjadą po mnie żeby mię zabrać do domu dziecka i tam będę miała innego psychologa. Po prostu super.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz